Tragedia Orląt grodzieńskich zapisała się w polskiej historii, ale nie w zbiorowej świadomości. Być może przez to, że sprawcami masakry byli sowieci, co czyniło z niej niewygodny temat w czasach PRL-u; a być może przez to, że II wojna światowa obfitowała w zbyt wiele bolesnych momentów, by w pamięci narodu mogły zachować się wszystkie. Film „Orlęta. Grodno’ 39” upamiętnia to wydarzenie. To jeden z co najmniej kilku powodów, dla których warto zobaczyć film.
GRODNO – ZAPOMNIANA TRAGEDIA
Znajdujące się współcześnie na terenie Białorusi Grodno w czasach II RP stanowiło ważną bazę wojskową dla polskich jednostek. Było również prawdziwym tyglem kulturowym, miastem, które współdzielili Polacy, Żydzi i Białorusini. Kiedy 1 września Polskę zaatakowali Niemcy, większość stacjonujących w Grodnie wojsk została posłana na zachodni front oraz do wzmocnienia obrony Lwowa. Nikt nie podejrzewał, że kilkanaście dni później od wschodu uderzy Armia Czerwona.
Osłabionego Grodna bronili przede wszystkim cywile, w tym uczniowie lokalnych szkół – te dzieci nazwano później Orlętami, w nawiązaniu do obrońców Lwowa z lat 1918-1920. W odróżnieniu jednak od Orląt lwowskich, te grodzieńskie nie wywalczyły zwycięstwa, bo i nie miały na nie szans w zderzeniu z przewagą liczebną wroga oraz dywersją miejscowych grup komunistycznych, kolaborujących z sowietami. Miasto upadło 22 września 1939 r. po dwóch dniach heroicznej walki. Wtedy też doszło do ludobójstwa. Zezłoszczeni sowieci dokonali masakry mieszkańców Grodna. Część ofiar rozjeżdżano czołgami, ponieważ Rosjanie nie chcieli „marnować” naboi.